6 lutego 2014

SCHAB SUSZONY W ZALEWIE SOLNEJ



   Po schabie suszonym w ziołach wiedziałam , że na nim się nie skończy . Następny w kolejce był schab suszony w zalewie solnej. I choć bez małych wątpliwości  i momentu zwątpienia się nie obyło, to polecam go, bo jest przepyszny. Z dnia na dzień nabiera wręcz smaku i staje się coraz bardziej szlachetną wędlinką.

A wracając do momentu zwątpienia to miałam taki w dniu wywieszania schabu do suszenia, bowiem zapach wywieszonej wędliny był troszkę dziwny, taki trochę "sztychnięty", ale zaryzykowałam, stwierdziłam , że wyrzucić ją mogę zawsze a może warto spróbować...? I to była dobra decyzja bo następnego dnia już tego zapachu nie było. Także ostrzegam ,w razie wątpliwości, warto odczekać. No chyba , że zapach będzie nie do zniesienia , to wtedy nie ma się co zastanawiać.
Schab , który mamy zamiar suszyć musi być super świeży.

Składniki:
- 1,6kg chudego schabu (najlepiej środkowa część)
- 0,7l przegotowanej, wystudzonej wody
- 70g soli kuchennej (u mnie himalajska)

Sól rozpuszczamy w wodzie. Schab myjemy,osuszamy papierowym ręcznikiem i oczyszczamy z wszystkich błon i tłuszczu. Przekładamy do naczynia (u mnie garnek) z pokrywką , zalewamy przygotowana zalewą, która musi zakryć nam mięso i umieszczamy w lodówce na 24h. Po tym czasie wyjmujemy schab z solanki, osuszamy papierowym ręcznikiem i znowu umieszczamy w garnku w lodówce, tym razem na 5 dni. Codziennie wyjmujemy go osuszamy (gdy jest taka potrzeba) i przekładamy na drugą stronę.


Po 5 dniach wyjmujemy schab z garnka, wkładamy do nowej podkolanówki. Związujemy na końcach i wieszamy w suchym, ciepłym i najlepiej przewiewnym miejscu , u mnie na szafce w kotłowni, idealne miejsce. Ale można również nad grzejnikiem. Tam gdzie mamy możliwość zawieszenia. Ja codziennie przewieszałam mój schabik. Dół na górę, góra na dół. Tak by równo obsychał i by sól nie gromadziła się na dole.
Schab zostawiamy do wyschnięcia na 14 dni. Po tym czasie wyjmujemy go z podkolanówki (dokładnie odklejamy, mój bardzo się przykleił ) i schładzamy w lodówce. Taki świeży, ciepły jest nieciekawy. Proponuję konsumować go po kilku dniach, jest smaczniejszy. Z każdym dniem nabiera smaku. :-)
Kroimy na cienkie plastry. Białe wykwity, które mogą się pojawić na schabie, to nie pleśń, tylko sól. Na moim ich nie było. Sól himalajska jest mniej słona, to pewnie dlatego. W smaku jest idealny, nie za słony.





Smacznego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz